Kontynuując cykl, mimo tzw.
sezonu ogórkowego, chcę dziś przedstawić kilka kolejnych tematów, mających
mniejszy lub większy wpływ na życie mieszkańców gminy Dopiewo. Niektóre dotyczą
całej Gminy, inne tylko lokalnych społeczności. Zacznę od spraw dotyczących
wszystkich mieszkańców.
Referendum w sprawie odwołania
wójt Zofii Dobrowolskiej w związku z nie udzieleniem absolutorium przez Radę
Gminy Dopiewo. Temat chwilowo ucichł ze względu na oczekiwanie na opinię
Regionalnej Izby Obrachunkowej. Z informacji przekazanych przez „pawelka” na
forum Moje Dopiewo wynika, że ma to nastąpić 17 lipca - link
. Informacja, że prowadzone są intensywne działania Urzędu mające doprowadzić
do uchylenia uchwały absolutoryjnej przez RIO, po raz kolejny potwierdza, że
wójt Zofia Dobrowolska nie jest zdolna do krytycznej samooceny. Jeżeli są
jeszcze w tej Gminie osoby, które liczą na zmianę stylu rządzenia, powinny jak
najszybciej pozbyć się złudzeń.
Sprawa przeprowadzenia lub odstąpienia od referendum nie jest do końca
oczywista. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy.
Do wyborów pozostał nieco ponad 1
rok. Obowiązujące procedury powodują, że w przypadku pozytywnego wyniku
referendum, tzn. odwołania obecnej wójt i wyboru nowego włodarza minie kilka
miesięcy. Nowy wójt obejmie funkcję na 1 rok przed wyborami. Czy w tym czasie
może wiele zdziałać? I tak i nie. Skierowanie Gminy na właściwe tory w tak
krótkim czasie może okazać się nierealne. Można jednak zablokować wiele
niecelowych, podjętych przez obecne władze decyzji, równocześnie rozpoczynając działania
mające na celu uruchomienie inwestycji najistotniejszych z punktu widzenia
Gminy i jej mieszkańców.
Wielką niewiadomą jest wynik
referendum. Na podstawie dotychczasowych doświadczeń nie można określić, czy
społeczeństwo będzie w stanie się zmobilizować. Z przykrością należy stwierdzić, że mieszkańcy potrafią się mobilizować
głównie w tych przypadkach, które dotyczą ich osobiście – sprawa przyjęcia
5-latków do przedszkola w Dąbrówce, likwidacja I klasy w szkole w Dąbrówce,
budowa linii 400 kV w Gołuskach. W sprawach wykraczających poza ich podwórko,
zauważa się kompletny brak zainteresowania. Mam jednak cichą nadzieję, że
przykład Elbląga podziała na mieszkańców mobilizująco.
Istotne są również koszty
przeprowadzenia referendum. Może się jednak okazać, że zyski z wyboru nowego
wójta mogą przewyższyć koszty jego przeprowadzenia. Wiele nieuzasadnionych
społecznie i ekonomicznie inwestycji można będzie wstrzymać jeszcze na
początkowym etapie – mam tu na myśli przede wszystkim budowę gimnazjum z salą
koncertową w Dopiewie oraz nowego centrum Dopiewa.
Drugi temat dotyczący wszystkich mieszkańców - to odbiór odpadów.
Po pierwszych dniach zamieszania widać, że odbiór odpadów (segregowanych i nie
segregowanych) zaczyna wracać do normy. Prawdopodobnie wskutek zmasowanej
krytyki PUK Rokietnica chce za wszelką cenę udowodnić, że nie bez powodu wygrał
przetarg w gminie Dopiewo. Zauważam jednak plusy i minusy nowych zasad odbioru
odpadów. Plusem niewątpliwie jest to, że mieszkańcom nie będzie się opłacało
pozbywać odpadów w sposób nielegalny (przez wyrzucanie do rowów czy lasów).
Ponieważ opłata naliczana jest od ilości mieszkańców a nie pojemników, z
nieruchomości zamieszkałych wszystkie odpady będą trafiać do pojemników. W
dalszym ciągu nie wiadomo, jak to będzie wyglądać w przypadku nieruchomości
niezabudowanych – tu wysokość opłaty zależy od dobrej woli właściciela lub
użytkownika. W przypadku nieruchomości, na których prowadzone są budowy,
problem odpadów jest całkowicie nieuregulowany – przypuszczam, że na
nielegalnych wysypiskach dominować będą odpady budowlane.
Niestety obawiam się, że nowe
zasady zmniejszą zainteresowanie mieszkańców segregacją odpadów. Po pierwszym
terminie odbioru odpadów można zauważyć znaczny wzrost ilości pojemników
wystawianych przed posesje. Wiele osób wiedząc, że opłata zależy od ilości
mieszkańców na danej posesji a nie ilości pojemników, będzie wolała zaopatrzyć
się w dodatkowy pojemnik, rezygnując lub w znacznym stopniu ograniczając
segregację. Przykładem mogą być chociażby odpady biodegradowalne (obierki
kuchenne, skoszona trawa, liście). Dotychczas wiele osób utylizowało je na
kompostownikach, obecnie będą coraz częściej wyrzucane do pojemników na odpady
nie segregowane.
Zapowiedzi czy wręcz groźby o
prowadzeniu kontroli i karach dla osób nie segregujących odpadów, czy śmieci są
segregowane, można włożyć między bajki. Nie wyobrażam sobie, aby pracownicy
odbierający odpady nie segregowane, każdy kubeł mieliby przed odbiorem
opróżniać na chodniku i następnie wrzucać śmieci do śmieciarki. Jest to również
nierealne ze względu na napięty grafik – nietrudno zauważyć, że pracownicy
bardzo spieszą się z opróżnianiem pojemników. Sprawdzanie kubłów doprowadziłoby
do sytuacji, że nie byliby w stanie zmieścić się w czasie. Tak więc odpady
dowożone do sortowni w Piotrowie Pierwszym z pewnością nie będą tak
posegregowane jak dotychczas – jest to jednak problem spółki Tönsmeier.
Na koniec należy zauważyć, że
grafik odbioru odpadów nie został właściwie przygotowany przez PUK Rokietnica.
Odbiór odpadów od wspólnot mieszkaniowych, gastronomii oraz obiektów
użyteczności publicznej odbywa się w innych dniach, niż z nieruchomości
prywatnych. Przykładem może być ostatni tydzień. We wtorek (9 lipca) odbierane
były odpady na terenie Dopiewa od wspólnot mieszkaniowych a w czwartek (11
lipca) od pozostałych mieszkańców. Ta rozbieżność powoduje, że pojazdy
odbierające odpady dwukrotnie pokonują tą samą trasę – obiekty użyteczności
publicznej, gastronomii i wspólnot mieszkaniowych rozrzucone są po całej
Gminie. Wystarczyłoby tak ustalić grafik, aby pojazdy odbierające co tydzień
odpady ze wspólnot, co drugi tydzień równocześnie obsługiwały mieszkańców
indywidualnych. Obecnie obowiązujący harmonogram z pewnością spowoduje znaczny
wzrost kosztów. No ale to jest z kolei problem prezesa PUK Rokietnica.
Niestety tematy jak zwykle mi się
rozrosły – pozostałe przedstawię w osobnym felietonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz