Wydawać by się mogło, że w tak
niewielkiej Gminie znajdzie się niewiele spraw, którym warto przyjrzeć się
bliżej. Otóż nic bardziej mylnego. Każda mniejsza lub większa wycieczka
przynosi ciekawe spostrzeżenia. Nie inaczej było w czasie ostatniego
czerwcowego weekendu – odwiedziłam Dopiewiec i Konarzewo.
Wreszcie, po wielu miesiącach
opóźnienia, spowodowanego błędami projektowymi, udało się skończyć chodnik przy ul. Szkolnej w Dopiewcu.
Widać po nim, że był realizowany w pośpiechu, można powiedzieć, że skończony
został „rzutem na taśmę”. Na szczęście nie kierowano się filozofią feng shui
ani meandrującymi rzekami i chodnik jest w miarę prosty.
Już wcześniej pisałam, że zamiast
chodnika powinna powstać ścieżka pieszo-rowerowa, dlatego nie będę do tematu
wracać - link.
Mam natomiast zastrzeżenia do wykonania
rowu przydrożnego. Gołym okiem widać, że nie został on wyprofilowany i
udrożniony na całej długości – od ul. Laserowej do rowu melioracyjnego. Powstał
typowy rów odparowujący, który będzie spełniał swoją rolę w przypadku
przeciętnej ilości opadów. Koryta odprowadzające wodę z wpustów ulicznych
zazwyczaj znajdują się powyżej dna rowu. Pod
wjazdami na pola nie zamontowano przepustów. Również umocnienie skarpy rowu
od strony chodnika pozostawia wiele do życzenia – już po kilku dniach od
zakończenia prac, nie ubity grunt jest rozdeptywany i rozjeżdżany przez
mieszkańców. A należy pamiętać, że rów będzie zbierał wody opadowe z chodnika
oraz połowy szerokości jezdni. Przy normalnych opadach nie powinno być zagrożenia,
jednak przy gwałtownej ulewie rów może nie odebrać całej wody, która nie mogąc
spłynąć do rowu melioracyjnego, zaleje sąsiednie grunty.
Nie utwardzony odcinek skarpy
rowu został obsiany trawą. Z doświadczenia wiem, że koniec czerwca to nie
najlepszy moment na wysiewanie trawnika - bez systematycznego nawadniania
niewielkie są szanse na umocnienie skarpy darnią.
Bardziej skomplikowana jest sprawa braku chodnika pomiędzy przejściem
dla pieszych na ul. Laserowej a torami kolejowymi. Jedynie część terenu jest
w gestii Gminy. Urząd Gminy bezwzględnie
odpowiada za brak chodnika od przejścia dla pieszych do rogatki kolejowej. Zapewne starym zwyczajem w
budżecie wydatków nie wygasających z 2013 r. umieszczono kwotę, uzyskaną w
przetargu (świadczy o tym dokładność do 54 groszy). Nie zarezerwowano nic na
ewentualne roboty dodatkowe. Tak więc, brak chodnika pomiędzy ul. Laserową i
rogatką kolejową, niedoróbki w wykończeniu rowu przydrożnego (nie usunięto
nawet karpiny po wyciętych drzewach) - to
efekt przerzucenia całej, uzyskanej w przetargu nadwyżki na inne cele. Z
dostępnych dokumentów wynika, że było to raptem ok. 7 tys. złotych i z
pewnością wystarczyłoby na kilka m2 chodnika po drugiej stronie ul.
Laserowej.
Inaczej natomiast wygląda sprawa
braku chodnika pomiędzy rogatką a torami kolejowymi. Zgodnie z art. 28 ust. 1.
ustawy z dnia 21 marca 1985 r. o drogach publicznych – „budowa,
przebudowa, remont, utrzymanie i ochrona skrzyżowań dróg z liniami kolejowymi w
poziomie szyn, wraz z zaporami, urządzeniami sygnalizacyjnymi, znakami
kolejowymi, jak również nawierzchnią drogową w obszarze między rogatkami, a w
przypadku ich braku - w odległości 4
m od skrajnych szyn, należy do zarządu kolei”.
Zarządcy drogi pod żadnym pozorem nie wolno wykonywać jakichkolwiek prac w tym
obszarze bez uzgodnienia z zarządcą linii kolejowej. A z doświadczenia wiem, że
wynegocjowanie czegokolwiek od PKP, tym bardziej jeżeli wiąże się z kosztami -
graniczy z cudem. Wystarczy zobaczyć, jak kończy się chodnik dochodzący do
omawianego przejazdu od strony Dopiewa – tu również niewielkie są szanse na
jego dokończenie i poprowadzenie przez tory, tym bardziej, że trzeba by
przebudować część urządzeń kolejowych.
W obecnej sytuacji nie widzę
możliwości, aby w przewidywalnym czasie, dokończone
zostało przejście przez tory. A jeżeli powróci temat przebudowy linii
kolejowej i likwidacji przejazdów poziomych, to sprawa przejścia przez tory
stanie się bezprzedmiotowa.
Druga sprawa, która mnie zaintrygowała, to prace jakie rozpoczęły się w pałacu w Konarzewie. Z
pozoru wiadomość, że wreszcie coś zaczęło się dziać i najcenniejszy zabytek
gminy Dopiewo przestanie niszczeć, powinna cieszyć. Niestety zaniepokoiły mnie 2
sprawy:
-
odgrodzenie znacznej części parku
-
reakcja inwestora na zainteresowanie
mieszkańców.
Zamontowane ogrodzenie wyłączyło znaczną część parku pomiędzy
pałacem a ul. Kościelną. Na szczęście dla mieszkańców bloku przy ul.
Stęszewskiej pozostawiono im dojście do garaży oraz wyjazd na ul. Kościelną. Mam nadzieję, że mają zapewnioną służebność
komunikacyjną przez działkę – temat ten był poruszony przeze mnie tutaj - link
. Jeżeli służebność jest zapewniona, właściciel pałacu będzie musiał się
dogadać z mieszkańcami, jeżeli zamierza zmienić sposób zagospodarowania parku
dworskiego.
Trochę niepokoi mnie gwałtowna reakcja inwestora na
zainteresowanie mieszkańców - link.
Pierwsze wrażenie jest takie, że zarządca czy właściciel nie życzy sobie, aby
interesowano się tym, co robi. Tego typu postawa automatycznie rodzi
podejrzenie, czy wszystko, co dzieje się w pałacu i jego otoczeniu, jest
legalne? Należy pamiętać, że pałac wraz
z parkiem stanowią zabytek, a wszelkie prace konserwatorskie czy remontowe
muszą odbywać się pod ścisłym nadzorem konserwatora zabytków. Zasady i tryb
prac określa ustawa o ochronie zabytków oraz Rozporządzenie w sprawie prowadzenia prac
konserwatorskich, prac restauratorskich, robót budowlanych, badań
konserwatorskich, badań architektonicznych i innych działań przy zabytku
wpisanym do rejestru zabytków oraz badań archeologicznych. Ponadto należy
pamiętać, że zabytki, mimo iż często są własnością prywatną, stanowią
dziedzictwo narodowe, a zgodnie z Rozporządzeniem w sprawie udzielania
dotacji celowej na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane przy
zabytku wpisanym do rejestru zabytków, można uzyskać dofinansowanie ze
środków publicznych. Tak więc, społeczeństwo ma prawo wiedzieć, jakie są
zamierzenia właściciela pałacu. Jak na razie, póki co, poza ustawieniem
ogrodzenia, brak jest jakiejkolwiek informacji dotyczącej przyszłości pałacu. Byłoby
dobrze, aby inwestor opublikował jakiś komunikat w tej sprawie lub zorganizował
spotkanie z mieszkańcami.
Przy okazji mam
uwagę do Radnych Gminy Dopiewo. Prace prowadzone w pałacu sugerują, że zmienił
on właściciela. Jeżeli tak, to nieruchomość z pewnością nie została sprzedana
za przysłowiową złotówkę. Dziwi mnie nadmierna troska niektórych Radnych
(przede wszystkim Wojciecha Dorny) o finanse rodziny Czartoryskich - link
. Jak słusznie zauważyła p. Ewa Kuczyńska na blogu Moje Konarzewo,
w czasie ostatniej wojny i po niej miliony obywateli ucierpiały, także
materialnie, jednak nikt się tym specjalnie nie przejmował i nie przejmuje. Ze
swej strony dodam, że majątki takie jak w Konarzewie, zazwyczaj powstawały w
wyniku wyzysku całych pokoleń chłopów pańszczyźnianych, służby czy pracowników
najemnych. Szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, że spadkobiercy
Czartoryskich przejmują się problemami mieszkańców Gminy. W związku z tym, co
najmniej dziwna jest troska o interes osób, które głodem raczej nie
przymierają. Radny powinien mieć na uwadze przede wszystkim interes
mieszkańców oraz dobro publiczne. A taka nadmierna troska o sprawy prywatne,
i to osób dla Gminy całkowicie obcych, rodzi automatycznie podejrzenia co do
prawdziwych intencji Radnego. Może chodzi nie tylko o interes rodziny
Czartoryskich?
Dotyczy to również
terenów aktywizacji gospodarczej przy planowanej drodze S5 w Konarzewie. Sprawa
planu zagospodarowania przestrzennego wygląda bardzo niejasno. Temat ten był
już przeze mnie poruszany - link.
Wówczas wydawało mi się, że sprawa nie ma podtekstów. Niejasności jednak
zaczynają narastać. Ze względu na zbyt małą ilość danych kontynuacja przeze
mnie tego tematu byłoby zwyczajnym biciem piany. Mam tylko nadzieję, że sprawa
nie zakończy się podobnie, jak to miało miejsce w przypadku Andrzeja Leppera, a
władze Gminy będą miały na uwadze wyłącznie interes publiczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz