Dzisiaj wracam do spraw
związanych z komunikacją publiczną. Od 1 lipca 2014 r. wprowadzono Poznańską Elektroniczną Kartę Aglomeracyjną,
w skrócie PEKA. Zgodnie z deklaracjami władz Poznania, zmiany te przyniosą
pasażerom same korzyści. Czy tak jest rzeczywiście? – mam coraz większe
wątpliwości.
Nachalna reklama kart PEKA
związana jest przede wszystkim, z groźbą utraty dofinansowania z funduszy
unijnych. Na ogólny koszt wprowadzenia
systemu, tj. 46 mln złotych - dofinansowanie ma wynosić 30 mln złotych.
Utrata dofinansowania byłaby więc bardzo bolesna. A trzeba powiedzieć, iż jest
ona bardzo realna – aby fundusze nie
zostały cofnięte, z karty PEKA musi skorzystać 400 tys. osób. Przy liczbie
mieszkańców Poznania nieco ponad 550 tysięcy, będzie to bardzo trudne zadanie.
Więcej nt zagrożeń można przeczytać tu - link
.
Dlatego też ZTM zamierzają
wcisnąć karty PEKA, komu się da, nawet osobom, które z komunikacji publicznej
korzystają 1-2 razy do roku. Np. opłaty za przejazdy jednorazowe skalkulowano
tak, żeby pasażerom nie opłacało się kupować biletów jednorazowych.
Po raz kolejny okazało się, że
tzw. integracja w ramach Aglomeracji
Poznańskiej służyć ma wyłącznie mieszkańcom Poznania. Mieszkańcy gmin ościennych
jak zwykle na tych zmianach wyszli, jak „Zabłocki na mydle”. O fakcie, że w
reorganizacji komunikacji uwzględniono przede wszystkim potrzeby mieszkańców
Poznania, świadczy choćby tytuł ulotki, wydanej przez ZTM – „PEKA
ułatwia życie w mieście”. Rozlokowanie punktów obsługi klienta, w
których wydawane są Karty, wyłącznie na terenie Poznania, również świadczy o
tym, że mieszkańcy gmin podpoznańskich zostali potraktowani, jako obywatele
drugiej kategorii. Na 112 punktów sprzedaży biletów i doładowania karty PEKA,
uruchomionych w obrębie Aglomeracji Poznańskiej - tylko 11 znajduje się poza
Poznaniem. Na terenie gminy Dopiewo,
liczącej już 21 tys. mieszkańców, nie ma ani jednego punktu doładowania Karty.
Chyba włodarze gminy Dopiewo zapomnieli, że mieszkańcy, a zarazem wyborcy,
również korzystają z komunikacji publicznej.
Dla przypomnienia – do 30 czerwca br. najtańszy bilet normalny na
terenie gminy Dopiewo kosztował 2,40 zł. Za tą cenę można było przejechać z
Dopiewa (pętla przy stacji PKP) do przystanku przy ul. Leśnej w Dąbrowie, tj.
17 przystanków. Obecnie najtańszy bilet jednorazowy kosztuje 3,00 złote (na 10
min) i umożliwia on przejazd zaledwie z Dopiewa do Dopiewca. Przejazd do
Palędzia (11 min.) już grozi karą w razie kontroli. Jeżeli chcemy jechać z
Dopiewa dalej niż do Dopiewca, musimy zapłacić 4,60 złotych, a więc prawie 2 razy więcej niż przed 1 lipca 2014
r.
Nieco taniej, niż przed 1 lipca br., będzie kosztować nas podróż tylko
do Palędzia, w przypadku korzystania z karty PEKA – za odcinek z Dopiewa
zapłacimy 2,28 zł. Natomiast z Dopiewa do Dąbrówki przejazd kosztuje już 2,80
złotych a do Dąbrowy 3,68 złotych.
Tak więc, pasażerowie podróżujący tylko po terenie Gminy, a trochę ich jest, znacznie stracili na zmianach. Wiele
osób mieszka i pracuje na terenie Gminy. Są to np. osoby mieszkające w Dopiewie
i Dopiewcu, a pracujące np. w Dąbrówce lub Dąbrowie jako ekspedientki, sprzątaczki
czy opiekunki do dzieci. Osoby takie zarabiają zwykle niewiele i koszt
przejazdu w znacznym stopniu uszczupla ich dochody. Efekt mamy taki, że część
osób wysiada np. w Palędziu i do Dąbrówki idzie pieszo. Czy na tym miało polegać udogodnienie dla pasażerów?
W przypadku dojazdu do Poznania sytuacja wygląda nieco lepiej, ale i w
tym przypadku pasażerowie korzystający z biletów jednorazowych trochę stracili.
Co ciekawe bilet jednorazowy kosztuje 4,60 złotych (poprzednio 4,40 złotych),
natomiast opłata za przejazd kartą PEKA to 5,04 złotych (linia 719 przez
Zakrzewo). Nieco taniej będzie krótszą trasą nr 718. Dotychczas przejazd obiema trasami kosztował tyle samo i zazwyczaj
wszyscy pasażerowie wsiadali do najbliższego autobusu. Teraz osoby
posiadające kartę PEKA, za zupełnie zbędną wycieczkę krajoznawczą przez
Zakrzewo - będą musiały dodatkowo płacić. A ponieważ w dni wolne od pracy
autobus jeździ wyłącznie dłuższą trasą przez Zakrzewo, użytkownicy biletów
jednorazowych, korzystający z karty PEKA, nie mając wyboru, będą ponosić wyższe
koszty przejazdu.
Kto więc na zmianach skorzystał? – przede wszystkim właściciele linii
prywatnych. Przejazd busem jest tańszy i szybszy niż autobusem komunikacji
publicznej. Mimo, iż jest okres wakacji, busy nawet poza godzinami szczytu
jeżdżą pełne, a nawet często przepełnione – oznacza to pogorszenie komfortu jazdy.
Wiele osób jednak woli takie rozwiązanie, niż narzucone przez Poznań
„udogodnienia”. Wydaje mi się, że część mieszkańców, zwłaszcza korzystających
sporadycznie z komunikacji publicznej, nie skorzysta z „dobrodziejstwa” karty
PEKA.
Zastanawiam się czy wójt Zofia Dobrowolska orientuje się w aktualnej
sytuacji komunikacji publicznej? Przypuszczam, że nie i chyba niewiele ją
to interesuje. Dowodem na to jest choćby nie rozwiązany problem zwiększenia liczby kursów w soboty,
niedziele i święta (np. przy pomocy busów). Chyba zapomniała, że z
komunikacji publicznej korzysta nie tylko młodzież szkolna, nie mająca praw
wyborczych, ale także wyborcy. Pani Wójt
z pewnością nie przekona ich do siebie, obiecując dworzec przesiadkowy z
galerią handlową w Skórzewie. Obserwując poczynania obecnej włodarz w
jakiejkolwiek dziedzinie, muszę stwierdzić, że chyba już się całkowicie
wypaliła.
P.S. Temat zmian w komunikacji,
którym zajmował się w ub. r. sekretarz
Tomasz Zwoliński, chyba już umarł śmiercią naturalną - link.
Należy przypuszczać, że najważniejszym problemem osób z otoczenia wójt Zofii Dobrowolskiej
są w tej chwili wyniki wyborów i ewentualne poszukiwanie nowych, ciepłych i
dobrze płatnych posadek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz