W dniu wczorajszym miało miejsce posiedzenie Komisji Wspólnej,
obfitujące w wiele ciekawych i czasem zaskakujących wydarzeń. Częściowo zostało
ono omówione przez Panią Ewę Kuczyńską
na portalu Moje Konarzewo - link.
Niemniej jednak pozostało wiele spraw wartych odnotowania.
Podstawowy wniosek, jaki nasuwa
się po Komisji, to ten, że ludzie tak
naprawdę się nie zmieniają. Ten kto był leniwy, takim pozostał, kto był
pracowity, jest w dalszym ciągu - podobnie z innymi cechami charakteru. Dotyczy
to zarówno radnych, jak i urzędników.
To, co rzuciło się w oczy, to nieobecność na Komisji wójt Zofii Dobrowolskiej.
Podobno, jak ją usprawiedliwiali pracownicy Urzędu, wybrano nieszczęśliwy dzień
– rozpoczęcie roku szkolnego. Jednak Komisja rozpoczęła obrady po godz. 12.00,
gdy uroczystości w szkołach już się zakończyły. Myślę, że powodem były projekty uchwał, przygotowane przez Radę Gminy, dotyczące
skarg na Wójta Gminy oraz na uchwały RIO. Jak wynika z wypowiedzi samej
zainteresowanej na łamach dopiewo.pl, wójt Zofia Dobrowolska nie może dopuścić do
siebie myśli, że rada gminy ma prawo przygotowywać projekty uchwał i to również
skierowane przeciwko działaniom wójta. Zajmijmy się jednak głównym wątkiem.
Nie śledzę na co dzień pracy
Urzędu, na Komisji odniosłam jednak wrażenie, że wielu pracownikom coraz bardziej ciąży funkcja urzędnika samorządowego.
To powoduje, że coraz częściej okazują zdziwienie, że ktoś czegoś od nich
oczekuje. Zarówno zastępca wójta Tadeusz
Zimny, jak i pracownicy referatu planowania: kier. Maciej Łakomy i Remigiusz Hemmerling sprawiali wrażenie, jakby godzinę wcześniej wrócili z wakacji.
Mimo, iż plan Komisji otrzymali kilka dni wcześniej, nie potrafili odpowiedzieć
na najprostsze pytania, jak również nie dysponowali podstawową dokumentacją.
Natomiast ta, która została przygotowana dla Radnych, przede wszystkim projekty
uchwał planów zagospodarowania przestrzennego, była praktycznie dla
zainteresowanych nieczytelna – brak numerów działek, numery zlewające się na
mapkach. Co chwilę któryś z pracowników musiał schodzić do biura, aby
dostarczyć Radnym żądany dokument. Mogę zrozumieć, że nie da się przewidzieć
wszystkich pytań i oczekiwań Radnych. Jednak tak podstawowe dokumenty i informacje, jak: wniosek inwestora w sprawie
przystąpienia do planu, nazwiska oraz ilość wnioskodawców, numery ewidencyjne
działek, ich powierzchnia czy klasy gruntów - pracownik powinien mieć przy sobie. Tym, bardziej, że każdy z
urzędników dysponował laptopem, z którego ma dostęp do ewidencji gruntów oraz
innych materiałów. Niestety, zadanie to przerosło możliwości urzędników. Należy
dodać, że kierownik referatu pochwalić się może 15-letnim, a pracownik referatu
7-letnim stażem w UG Dopiewo. Zastanawia
mnie, ile jeszcze potrzeba czasu, aby nabrali doświadczenia i czy zdążą przed
emeryturą? Dużą winę ponoszą w tym przypadku także Radni, którzy pozwolili
na tak lekceważące traktowanie siebie przez urzędników.
Nie lepiej prezentował się ich
przełożony, Tadeusz Zimny. W
zasadzie - co sprawa to wpadka.
Zastępca Wójta nie ma zwyczaju przyznawać się do błędu. Mimo, iż kłamał w żywe
oczy i lawirował – musiał i tak w każdym temacie ulec. Niestety, można oszukać
jednego rozmówcę, ale nie piętnastu. Pomimo długiej praktyki na stanowiskach
urzędniczych, do chwili obecnej prawdy tej sobie nie przyswoił. Chyba, że
przerasta to jego możliwości percepcyjne.
Już pierwszy temat, dotyczący pozbawienia ul. Olszynowej w Zakrzewie
kategorii drogi publicznej - wywołał kontrowersje. Radni wykazali się
dociekliwością i w końcu dotarli do prawdy,
która okazała się zupełnie inna - niż to przedstawił Tadeusz Zimny. Nie
wchodząc w szczegóły - próbował zataić fakt istnienia niewygodnych dokumentów.
Tematy dotyczące nazw ulic w Konarzewie nie wzbudziły
większych kontrowersji. Za to wątpliwości rodzą się w związku z zamiarem przystąpienia do opracowania lub zmiany
miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Wydawać by się mogło,
iż Urząd obudził się z kilkuletniego letargu i zamierza nadrobić zaległości –
jak wiadomo jedynie kilka lub kilkanaście procent Gminy objęte jest planami
zagospodarowania przestrzennego. Okazuje się, że prawda wygląda zupełnie
inaczej. Plany zagospodarowania w
dalszym ciągu realizowane są pod indywidualne potrzeby i nie mają nic wspólnego
z tworzeniem ładu przestrzennego.
W zasadzie zastrzeżeń nie mam jedynie do planu w rejonie ul.
Młyńskiej w Konarzewie. Oprócz możliwości zagospodarowania nieruchomości
przez właścicieli zgodnie z ich oczekiwaniem, plan ma również zabezpieczyć
dolinę wzdłuż cieku wodnego (zasila on zrekultywowany staw przy ul. Kościelnej)
przed zabudową. Pytanie, dlaczego tak późno? Ciąg ekologiczny, jaki stanowiła dolina, był siedliskiem wielu gatunków
roślin i zwierząt. Zabudowa mieszkaniowa miała się kończyć na południowej
krawędzi ul. Platynowej. Niestety, w ostatnich latach ciąg ten został praktycznie przerwany - przez wydanie warunków
zabudowy i lokalizacji budynków na działkach nr ewid. 407/8 i 407/9. Zabudowa
powstała w najwęższym miejscu doliny. Pytanie czy była to jedyna decyzja o
warunkach zabudowy dla tego terenu? Gdzie była, w
zasadzie etatowa urbanistka UG Dopiewo Magdalena Kalinowska, przygotowująca
projekty decyzji? Niestety brak dostępu do dokumentów uniemożliwia
weryfikację.
Duże wątpliwości budzą u mnie plany obejmujące grunty III klasy, szczególnie
o zwartej powierzchni. Art. 16 ust. 1 ustawy o ochronie gruntów rolnych i
leśnych stanowi, że „Na cele nierolnicze i nieleśne można
przeznaczać przede wszystkim grunty oznaczone w ewidencji gruntów jako
nieużytki, a w razie ich braku – inne grunty o najniższej przydatności
produkcyjnej”. Przepis ten jednak nie funkcjonuje w gminie Dopiewo,
ponieważ od czasów Andrzeja Strażyńskiego, na cele nierolnicze i nieleśne
przeznaczano dziesiątki ha gruntów III klasy – Skórzewo, Dopiewiec, Dopiewo.
Owszem można próbować
przekształcać grunty chronione, istnieje jednak duże ryzyko odmowy ze strony
ministerstwa, opiniującego wnioski. Dlatego
też uważam (mimo, iż generalnie jestem przeciwko takiej praktyce), aby w
przypadku gruntów klasy III lub wyższej, koszty
opracowania planu ponosił wnioskodawca. Dlaczego to Gmina ma ponosić
ryzyko, jeżeli korzyści z uchwalenia planu uzyska przede wszystkim właściciel
nieruchomości? Dotyczy to przede wszystkim terenu
w Fiałkowie, którego 70% powierzchni stanowią grunty III klasy. Prawdopodobieństwo
odmowy jest bardzo duże tym bardziej, że w sąsiedztwie dominują tereny
rolnicze, a działalność przedsiębiorstwa nie ma nic wspólnego z rolnictwem.
Przekształcanie tych terenów na cele nierolnicze jest moim zdaniem
nieracjonalne.
Równie problematyczne jest dla
mnie opracowanie planu dla terenu
leśnego przy ul. Sadowej i Działkowej w Dąbrowie. Nie zamierzam nic
sugerować, ale uważam, że dobrze byłoby zapytać, kiedy i dlaczego wnioskowany
las zniknął? - bo z pewnością nie wyparował. Urzędnicy ograniczyli się do
suchej informacji. Żeby za jakiś czas nie okazało się, że Gmina premiuje
naruszanie prawa.
Natomiast koszty zmiany planu w
Dąbrowie – likwidacja części ul. Dębowej
powinni pokryć wnioskodawcy, ponieważ to oni mają interes prawny.
Nie mam natomiast wątpliwości, co lokalizacji drugiego wyjazdu z osiedla
Ławica na ul. Batorowską. Uważam, że jak już, to należy wyznaczyć 2
dodatkowe wyjazdy – drogami oznaczonymi w planie 14KD i 18KD. Jeden wyjazd z
osiedla o powierzchni ok. 24
ha (dojazd przez ul. Wrzosową ma drugorzędne znaczenie,
poza tym zmniejszyłby się na niej ruch) - to
moim zdaniem stanowczo za mało. Tym bardziej, że decydenci przedstawiający
Radzie Gminy w 2008 r. plan do uchwalenia (mam tu na myśli Andrzeja Strażyńskiego
i Jana Adama Wasielewskiego) - popisali się karygodną wręcz bezmyślnością.
Wszystkie plany zagospodarowania, jak również decyzje o warunkach zabudowy dla
terenu pomiędzy ul. Batorowską a potokiem (w obszarze Dąbrowy i Skórzewa ) - uwzględniały wzdłuż strumienia lokalizację
drogi zbiorczej. Byłaby to droga alternatywna wobec coraz ruchliwszej ul.
Batorowskiej oraz Ks. Kozierowskiego. Niestety, osoby które powinny czuwać nad zachowaniem ładu przestrzennego,
zrezygnowały z kontynuacji drogi na odcinku ok. 215 m i to w jej środkowej części.
Nie wiem, jak to nazwać – głupota, bezmyślność czy wyjątkowo zła wola? Myślę,
że zadziałało wszystko naraz a może nawet coś więcej? W związku z powyższym mam
pytanie, jak długo jeszcze Jan Adam Wasielewski będzie opłacany z publicznych
pieniędzy? Chyba nie muszę podawać, kto powinien ponieść koszty zmiany planu?
Wyjaśnienia zastępcy wójta Tadeusza Zimnego, dotyczące uchwały w
sprawie wniesienia skargi do sądu administracyjnego na Wójta
Gminy Dopiewo z powodu niewykonania uchwał Rady Gminy Dopiewo, to kolejny popis niekompetencji,
lawirowania i mijania się z prawdą. Przy okazji okazało się, że nie przekazanie
gminie Stęszew środków na utrzymanie terenu wokół źródełka w Żarnowcu (raptem 6
tys. złotych) - to prawdopodobnie próba odwetu na Burmistrzu za skargę w
sprawie CRK Konarzewo. Jeżeli to prawda, byłaby to całkowita kompromitacja
Wójta Gminy i jej doradców.
W sprawie zmian w budżecie wypowiadał się skarbnik Gminy Piotr Szmytkowski. Niestety, poziom jego wypowiedzi nie odbiegał od
dywagacji Tadeusza Zimnego. Na większość pytań zadawanych przez Radnych - nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć,
plącząc się w zeznaniach. Najlepiej działania i tłumaczenia Skarbnika
podsumowała przewodnicząca Magda Gąsiorowska, w części dotyczącej zwiększenia
środków na zieleń publiczną (nie tak dawno z pozycji tej środki zdejmowano).
Przewodnicząca stwierdziła, że: pozycja ta traktowana jest jak skarpeta, do
której raz się wkłada, innym razem wyjmuje. Myślę, że opinia ta dotyczyć może
całego budżetu gminy Dopiewo. Wniosek Wójta o umieszczenie w budżecie 5 tys. złotych na budowę kanalizacji sanitarnej w Dąbrowie jest kolejnym przykładem obietnic przedwyborczych, których lista nieustannie się wydłuża.
P.S. Przy okazji analizy planów
przy ul. Batorowskiej w Skórzewie okazało się, że dla uchwały nr
XXX/242/2000 wyznaczono niewłaściwy zasięg. W/w plan zagospodarowania nie
obejmuje działek o nr ewid. 581/3, 582/2 do 11, 582/14 do 17, 582/19 i 1046.
W/w działki nie są objęte żadnym planem zagospodarowania przestrzennego.
Pomyłka wynikła prawdopodobnie z mało czytelnej mapki, dołączonej przez
projektanta. Właściwy zasięg przedstawia mapa ewidencyjna - link.
Mam nadzieję, że odpowiedzialny pracownik skoryguje ten błąd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz