piątek, 7 listopada 2014

KWW Szansa dla Gminy Adriana Napierały (8) – kampania wyborcza w stylu amerykańskim?



Muszę przyznać, że naprawdę jestem pod wrażeniem rozmachu kampanii wyborczej prowadzonej przez KWW Szansa dla Gminy. Wykorzystano chyba wszystkie najnowsze osiągnięcia w dziedzinie socjotechniki, tj. sztuki zdobywania władzy nad umysłami. Najgroźniejsze w mojej ocenie jest prawie całkowite opanowanie lokalnych mediów (prasy i Internetu) przez jeden komitet. Bronią się jeszcze portal Moje Konarzewo oraz mój skromny blog.
Zacznę od tego, że każdy ma prawo wyboru swojego faworyta w zbliżających się wyborach samorządowych. Ma prawo agitować na jego rzecz, oczywiście pod warunkiem, jeżeli dysponuje pisemną zgodą i jest przez kandydata finansowany. Wiadomo, że w takim przypadku agitator nie będzie nagłaśniał błędów czy braku kompetencji swojego faworyta. Forum Moje Dopiewo czy czasopismo Szansa dla Gminy od początku agitują za kandydaturą Adriana Napierały – notabene to drugie medium tylko po to zostało stworzone. Równocześnie agitatorzy mają prawo do negatywnej kampanii wobec konkurencji, pod warunkiem, że prowadzona jest w sposób cywilizowany i dotyczy wyłącznie działalności publicznej a nie faktów z życia prywatnego. Początkowo użytkownicy Mojego Dopiewa próbowali się rozpędzać, na szczęście obecne komentarze są bardziej wyważone.


Gorzej wygląda sprawa, jeżeli media próbują udawać, że są bezstronne i obiektywne, a tak naprawdę promują jednego kandydata. Mam tu na myśli miesięczniki „U nas w Dopiewie” i „Puls Gminy”.
W przypadku miesięcznika „U nas w Dopiewie” przykładem socjotechniki jest notatka Pt. tytułem „Spotkania z wyborcami”, która ukazała się w listopadowym wydaniu pisma. Nie miałabym żadnych zastrzeżeń, gdyby notatkę zatytułowano np. „Spotkania wyborcze Adriana Napierały. Natomiast użyty przez redaktora Bogdana Lewickiego tytuł sugeruje, że w gminie Dopiewo tylko Adrian Napierała organizuje spotkania wyborcze z mieszkańcami. Nieuważny obserwator życia publicznego w gminie Dopiewo może dojść do wniosku, że pozostali kandydaci odpuścili sobie kampanię wyborczą. Myślę, że redaktor naczelny (i zarazem jedyny) - przekroczył kolejną granicę hipokryzji i zakłamania.

Podobnie wygląda sprawa z informacją na temat wyborów w listopadowym wydaniu „Pulsu Gminy”. Tu również zastosowano metody socjotechniczne w celu wprowadzenia w błąd wyborców. Na pierwszej stronie w felietonie „Na kogo głosować” możemy dowiedzieć się, że pełna lista kandydatów opublikowana została na str. 4.
Owszem, pełna lista na stronie 4 została umieszczona, ale większość kandydatów została potraktowana po macoszemu. W przedstawionej tabeli nie podano nawet, jakie komitety poszczególni kandydaci reprezentują. Myślę również, że informacja nt. średniej wieku kandydatów, stopnia pokrewieństwa czy ilości kandydatów w poszczególnych okręgach - nie jest najważniejsza.

Dziwi mnie również dezawuowanie kandydatów, którzy nie wypełnili ankiety przygotowanej przez „Puls Gminy” – cyt. „Przygotowaliśmy dla kandydatów na radnych ankiety. Wszystkim, którzy je wypełnili, którzy nie bali się przedstawić wyborcom, serdecznie dziękujemy.” Szczerze mówiąc, dla niektórych kandydatów byłoby lepiej, gdyby tej ankiety nie wypełniali.
Dla przypomnienia, ankieta była indywidualną inicjatywą prywatnego wydawcy, w żaden sposób nie obligującą kandydatów do jej wypełnienia. Równie dobrze każdy z mieszkańców mógł wystąpić z podobną inicjatywą i oczekiwać, że kandydaci się podporządkują, posłusznie wypełniając ankietę. Pytania w ankiecie były, moim zdaniem, nietrafione a nawet tendencyjne. Dziwnym trafem ankietę wypełnili przede wszystkim kandydaci z KWW Szansa dla Gminy Adriana Napierały i MyMieszkańcy.pl Magdy Gąsiorowskiej. Czyżby otrzymali polecenie służbowe? Podziękowanie tym kandydatom, „którzy nie bali się przedstawić wyborcom” - jest wyjątkowo tendencyjne i ma na celu ukierunkowanie sympatii wyborców. W kampanii wyborczej można mówić wszystko, czego oczekują wyborcy. Jednak dopiero na podstawie efektów pracy można stwierdzić, na ile teoria pokrywa się z praktyką.

Przy okazji chcę poruszyć jeszcze jeden temat, który już od pewnego czasu mnie nurtuje. Chodzi o sprawę podziału łupów. Redakcja „U nas w Dopiewie” w artykule „Kandydaci z asekuracją” informuje, że troje kandydatów na wójta startuje równocześnie na radnych gminy lub powiatu. Ma to być furtka w razie, gdy nie wygrają rywalizacji na stanowisko wójta. Trudno się z tą opinią nie zgodzić – lepszy rydz niż nic. Poza tym jest to całkowicie zgodne z prawem.
Ja chcę jednak poruszyć inną sprawę. O tym, że zwycięzca bierze wszystko i po wygraniu wyborów następuje podział intratnych stanowisk, w zależności od zasług członków komitetu wyborczego - nikogo przekonywać nie trzeba. Coraz częściej dochodzą do mnie informacje, że niektórzy kandydaci zainteresowani są innymi funkcjami, niż stanowisko radnego. Z tego względu, że są to informacje nieoficjalne – nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się chwalił, jak zostały rozdzielone stanowiska. Nie mogę ujawnić żadnych szczegółów, które naprowadzałyby na konkretne osoby. Sprawa dotyczy przede wszystkim tych kandydatów, którzy startują na kolejną kadencję. Wydaje się, że niektórym dieta radnego już nie wystarcza. Jednak porównując wysokość diety (od 10 do 20 tys. złotych rocznie) z pensją na stanowisku kierowniczym urzędu lub jednostki organizacyjnej (od 80 do 150 tys. złotych rocznie), to wybór wydaje się oczywisty. Co prawda zgodnie z art. 24b ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym, osoba wybrana na radnego nie może wykonywać pracy w urzędzie gminy, w której uzyskała mandat oraz wykonywać funkcji kierownika lub zastępcy w jednostce organizacyjnej. Ustawodawca przewidywał co prawda, że radny na czas sprawowania funkcji będzie rezygnował z pracy w administracji gminy, co szkodzi jednak sytuację odwrócić. Przecież dla intratnej posady można złożyć mandat – to nie jest karalne. Z informacji, które posiadam (nie plotki), dwoje radnych tej kadencji, chciało zamienić mandat radnego na stanowisko z-cy wójta w tut. Urzędzie. Pytanie tylko, jak to ocenią wyborcy, którzy głosując dali kredyt zaufania?
Jak będzie naprawdę, zobaczymy po wyborach.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz