poniedziałek, 24 listopada 2014

Wybory samorządowe Anno Domini 2014 – niewydolność instytucji państwowych



Mimo, iż od pierwszej rundy wyborów samorządowych minął już tydzień, w dalszym ciągu brak obwieszczenia na oficjalnej stronie PKW oraz w Dzienniku Ustaw o wynikach wyborów na wójtów, burmistrzów, prezydentów, rad gminnych, powiatowych i wojewódzkich. Jak na razie dostępne są cząstkowe obwieszczenia PKW na stronie internetowej (dla woj. wielkopolskiego ponad 300 stron dotyczących wyboru rad gmin, miast, powiatów i sejmiku wojewódzkiego oraz 95 stron dotyczących wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast). Świadczy to o wyjątkowej nieudolności organów państwa. Nie mam zamiaru zajmować się sprawami rzekomych fałszerstw, sugerowanych przez polityków. Uważam jednak, że w dobie powszechnej informatyzacji oczekiwanie ponad tydzień na wyniki w kraju, należącym od 10 lat do Unii Europejskiej - jest skandalem.

Co ciekawe, najwięcej emocji budzą wyniki do sejmików wojewódzkich. Dla mnie sprawa jest oczywista – sejmiki wojewódzkie są najbardziej upartyjnione. Stanowiska w nich, prawem kaduka, rezerwują sobie partie polityczne – rządzące i opozycyjne. Lokalne komitety tworzone w poszczególnych województwach, takie jak Mniejszość Niemiecka w woj. opolskim czy KWW Ryszarda Grobelnego w woj. wielkopolskim, mają marginalne znaczenie. W sejmikach miejsca obejmuje drugi garnitur polityków z partii takich jak PO, PiS, PSL czy SLD. Dla pierwszego garnituru zarezerwowane są miejsca w Sejmie, Senacie czy Parlamencie Europejskim. A tak naprawdę sejmiki wojewódzkie pełnią drugorzędną rolę w działaniach władz lokalnych. Na to, co dzieje się na szczeblu lokalnym, największy wpływ mają rady gmin i miast oraz wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast.

W wyborach do rad powiatów bierze udział trzeci garnitur członków partii politycznych – np. z ramienia PO w gminach Dopiewo, Stęszew i Buk miejsce w radzie powiatu zdobyli byli wójtowie gminy Dopiewo: Zofia Dobrowolska i Andrzej Strażyński. Dlatego też zainteresowanie władz centralnych i partyjnych jest znacznie mniejsze – tak jak o wiele mniejsze wydaje się znaczenie powiatów.

Najmniejsze zainteresowanie ze strony partii i władz centralnych jest w przypadku wyborów do rad gmin i miast oraz na wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast. Wyjątkiem są duże miasta, takie jak Warszawa, Poznań czy Kraków. Generalnie jednak osoby kierujące krajem nie interesują się tym, co dzieje się na prowincji i tym samym nie były zainteresowane wcześniejszym opublikowaniem wyników wyborów do władz samorządowych najniższego szczebla. A wyniki te są moim zdaniem najistotniejsze. W wielu gminach za 6 dni odbędzie się druga tura wyborów, a kandydaci muszą się do nich przygotować. Podobnie wyborcy muszą mieć czas na dokonanie właściwego wyboru. Ponadto w gminach, w których rozstrzygnięcie nastąpiło już w pierwszej turze, nowe władze powinny jak najszybciej podjąć działania związane z przejęciem władzy. Należy ustalić terminy sesji, podjąć prace nad projektami budżetów a przede wszystkim wdrażać się do nowych obowiązków. Póki co, bez oficjalnego potwierdzenia wyników wyborów, trwają w zawieszeniu.

Paradoksalnie, awaria systemu informatycznego, obnażyła prawdziwe motywy, którymi kierują się najważniejsze osoby w państwie. Jedynym celem partii politycznych jest zdobycie jak największej liczby miejsc dla swoich kandydatów. To, co sobą reprezentują kandydaci jest nieistotne. A to, czy skorzysta na tym przeciętny mieszkaniec RP – uważam, że dla decydentów naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Tak więc, może dobrze się stało, że padł system liczenia głosów. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, o co tak naprawdę chodzi w wyborach. Chociaż z drugiej strony wydaje mi się, że tak naprawdę nikt nie wyciągnie właściwych wniosków.
Przedstawiciele PKW, pod presją podali się do dymisji. Jednak z ich wypowiedzi wynika jednoznacznie, że nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności za obecną sytuację. Przypuszczam, że na ich miejsce przyjdą nowi, wybrani z klucza, o podobnej motywacji. Mimo usilnych poszukiwań nie udało mi się dotrzeć do żadnego oświadczenia majątkowego członków PKW – ile kosztuje podatników ich nieudolność, wiedzą tylko oni sami.

Podsumowując należy po raz kolejny zgodzić się ze stwierdzeniem, że „ryba psuje się od głowy”. Jeżeli jednak ktoś liczy na zmiany, to może się rozczarować. Większość kandydatów do władz samorządowych wszystkich szczebli ma na celu tylko pieniądze i władzę. Nawet na najniższym szczeblu nie potrzeba się rozliczać ze swojej działalności. Świadczyć o tym mogą choćby wybory do Rady Gminy Dopiewo. Ale o tym będzie mowa w kolejnym poście.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz