środa, 17 czerwca 2015

Komisja Oświaty i Wspólna Rady Gminy Dopiewo 15 czerwca 2015 r. (1) – regres czy postęp?


Przebieg posiedzeń Komisji, które miały miejsce w ostatni poniedziałek, budzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony widać zaangażowanie nowych władz, często wymuszone, w rozwiązywanie istotnych problemów natury publicznej. Z drugiej grupa twardogłowych, zarówno w Radzie, jak i Urzędzie, nie zamierza rezygnować z narzucania swojej woli innym. W dalszym ciągu próbują kierować Gminą przy pomocy dekretów i nakazów.
Na obu komisjach omawiano wiele istotnych dla mieszkańców spraw, które częściowo zostały przedstawione przez Agnieszkę Wilczyńską - link1 link2 i Krzysztofa Kołodziejczyka - link.

Co ciekawe, mimo iż Redaktor „Pulsu Gminy” starała się przedstawić jedynie suche fakty, i tak została zaatakowana przez klakierów, zgodnie z zasadą, że „jeżeli fakty są niezgodne z założeniami, to tym gorzej dla faktów”.
Tradycyjnie przy okazji oberwało się „foxowi”, ale trochę na własne życzenie. Zbyt często posługuje się dygresjami, które nie dla wszystkich są czytelne. Jak widać, nie tylko subiektywne opinie (do których każdy ma prawo), ale i przedstawianie faktów, które choćby w minimalnym stopniu zaburzają wyidealizowany obraz naszych włodarzy, stają się celem ataków i uznawane są za bezzasadne jątrzenie. Adwersarzom jednak zazwyczaj brak merytorycznych argumentów, tak więc trudno mówić tu o jakiejkolwiek dyskusji. Homo sovieticus w gminie Dopiewo trzyma się mocno. Przejdźmy jednak do szczegółów.

Pierwszym tematem, omawianym na Komisji Oświaty, była sprawa przejęcia CRK Konarzewo od Stowarzyszenia im. Praksedy Lemańskiej. Mimo iż WTZ zostały rozwiązane, przejęcie pomieszczeń od Stowarzyszenia wcale nie jest takie łatwe i pewne. Dotyczy to nawet sali koncertowej, która w chwili obecnej jest użytkowana przez Gminę. Stowarzyszenie wystąpiło na drogę sądową, a sąd pierwszej instancji nakazał zwrot sali dzierżawcy, zgodnie z obowiązującą umową. O przejęciu pozostałych pomieszczeń, dzierżawionych przez Stowarzyszenie na razie w ogóle nie ma mowy. Potwierdzają się tym samym moje obawy, które przedstawiłam po posiedzeniu Komisji Oświaty 2 marca br. – link –, że przejęcie obiektu przez Gminę nie będzie szybkie ani łatwe. To, co w tej chwili udało się uzyskać – możliwość korzystania z sali koncertowej, to głównie dzięki decyzji Starostwa Powiatowego, które rozwiązało umowę z WTZ-em. Zresztą, jeszcze w okresie funkcjonowania WTZ-u, sala koncertowa była udostępniana władzom Gminy.
W opinii dyrektorki Gminnej Biblioteki Publicznej, w obiekcie ujawniło się wiele usterek po remoncie. Niestety, zarówno zastępca wójta Paweł Przepióra, jak i Radni wykazali się w dyskusji wyraźną bezradnością w podjęciu decyzji - jak rozwiązać problem? Chodzi przede wszystkim o usunięcie usterek oraz wyciągnięcie konsekwencji, głównie finansowych, wobec podmiotów odpowiedzialnych za obecną sytuację. Dyrektor GBP nie ma uprawnień do przeprowadzenia ekspertyzy technicznej. Wiem, że będzie to trochę kosztowało, ale Gmina powinna zlecić specjalistom przeprowadzenie kompleksowej ekspertyzy budynku. Pozwoli to na ustalenie, kto za co odpowiada. Przecież remontu nie zlecono na gębę „Tadziowi złotej rączce”. Ktoś podpisywał umowę z wykonawcą, ktoś prowadził nadzór inwestorski, ktoś z ramienia Urzędu kontrolował przebieg remontu. Uważam, że zakres odpowiedzialności można ustalić bez trudu. Jednak, jak na razie, władze Gminy wolą wysłuchiwać skarg mieszkańców na nieustannie włączający się alarm przeciwpożarowy.

W czasie Komisji padła propozycja, aby rzetelnie przedstawić społeczeństwu obecną sytuację związaną z funkcjonowaniem CRK Konarzewo. Nie znalazła ona jednak uznania u Zastępcy Wójta, ani większości Radnych Komisji Oświaty. Zupełnie jakby część z nich czuła się współodpowiedzialna za popełnione błędy.
Tak więc, zanosi się na to, że problemy związane z sytuacją prawną, jak i usunięcie usterek powstałych w czasie remontu obiektu, jeszcze długo będą czekały na rozwiązanie.

Najbardziej bulwersującą częścią Komisji Oświaty była dyskusja z jednym z nauczycieli ze szkoły z Więckowic. Dotyczyła ona dofinansowania projektu unijnego „Mobilna szkoła”, z którego miałoby skorzystać kilku nauczycieli szkoły w Więckowicach. Ponieważ dofinansowanie przekazywane jest w euro, nauczyciele wnioskowali o utworzenie konta walutowego dla Gminy. Przebieg dyskusji przedstawiony został przez Agnieszkę Wilczyńską, więc nie będę go szczegółowo omawiać. Przedstawię tylko moje osobiste odczucia, a nie nastrajają one optymistycznie. Sprawa ta ujawniła wyjątkową arogancję niektórych przedstawicieli obecnych władz Gminy, szczególnie zastępcy wójta Pawła Przepióry oraz przewodniczącego Komisji Oświaty Sławomira Kurpiewskiego.

Zacząć trzeba od tego, że problem przedstawiony przez nauczyciela z Więckowic, powinien zostać załatwiony w Urzędzie. A to, że musiał do tematu włączyć Radę Gminy, świadczy o coraz wyraźniejszym paraliżu Urzędu. Dla jasności obrazu zabrakło jednej informacji – jak długo wniosek o utworzenie konta walutowego jest rozpatrywany przez pracowników podległych Wójtowi? Chyba jednak dość długo, skoro wnioskodawca zdecydował się na przedstawienie sprawy Radzie Gminy.

Zastępca wójta Paweł Przepióra potraktował swojego adwersarza wyjątkowo lekceważąco. Dał wyraźnie do zrozumienia - ponieważ sprawa dotyczy tylko kilku nauczycieli, którzy mogą otrzymać dofinansowanie ze środków unijnych, to nie ma ona dla niego większego znaczenia. Generalnie zainteresowanym nauczycielom chodzi o utworzenie przez Gminę konta walutowego, dzięki któremu nie będzie trzeba przewalutowywać dotacji. Zainteresowani będą mogli dzięki temu zyskać dodatkowo po kilkaset złotych. Ponieważ jednak problem dotyczy osób trzecich, Zastępca Wójta uznał, że sprawa jest mało istotna z punktu widzenia władz Gminy. Pytanie, czy podobnie lekceważąco podszedłby do tematu, gdyby dofinansowanie dotyczyło również jego?
Dość żałośnie wyglądało usprawiedliwianie, przez Pawła Przepiórę zwłoki w załatwieniu sprawy – brak rozeznania, nieznajomość procedur bankowych itp. Nie znam procedur związanych z utworzeniem konta walutowego. Jednak od lat to banki walczą o klienta, a nie odwrotnie, tak więc myślę, że załatwienie przez Gminę konta nie stanowi żadnego problemu, zarówno pod względem czasu, jak i kosztów. Wystarczy tylko minimum dobrej woli, a tej niestety ze strony Urzędu zabrakło.

Najbardziej bulwersujące jest to, że z jednej strony Paweł Przepióra dzieli załatwiane przez siebie sprawy na ważne i nieważne, z drugiej wnioskodawców na obywateli zasługujących na uwagę oraz pozostałych, w tym np. pracowników podległych Wójtowi. Przypomina to czasy feudalne, gdy społeczeństwo dzieliło się na arystokrację, szlachtę oraz chłopów, a każda grupa społeczna miała inne przywileje i była inaczej traktowana. Do dziś takie zasady obowiązują np. w sądownictwie islamskim, gdzie opinia jednego mężczyzny ma taką wartość, co dwóch kobiet.
Konkluzja jaka się nasuwa – Zastępca Wójta pochyli się nad tematem, jeżeli będzie miał taką fantazję.

Równie negatywnie oceniam postawę radnego Sławomira Kurpiewskiego. Dość jednoznacznie poparł stanowisko Zastępcy Wójta, sugerując, że problem jest mało istotny, ponieważ dotyczy tylko kilku osób. Symptomatyczna jest jego wypowiedź – „Mamy 20 tys. mieszkańców. Jak każdy przyjdzie załatwić sprawę, która jest korzystna dla niego, to dopuścimy do paraliżu”. Może, żeby nie dopuścić do paraliżu, należy wprowadzić zasadę, że np. tylko co dziesiąta sprawa zgłoszona do gminy będzie rozpatrywana przez władze.

W czasie dyskusji tylko jeden radny Justim Nnorom, potrafił rzetelnie podejść do tematu. Stwierdził, że nie jest istotne, ile zainteresowani zyskają na załatwieniu sprawy. Ważne jest, że skorzystają.
Przebieg tej części posiedzenia pozwala dość jednoznacznie zauważyć wiele przejawów arogancji władz. Niestety, jak widać przykład idzie z góry.

Tematem, omawianym w ramach Komisji Wspólnej, była sprawa reorganizacji komunikacji publicznej. Zajmuje się tym kolejny sekretarz Gminy Maciej Kaczmarek. Nie posądzam go o działanie w złej woli, ale odnoszę wrażenie, że nie do końca jest w temacie. Na minus przemawia również fakt, że jest to kolejna osoba spoza gminy Dopiewo, nie znająca lokalnej specyfiki, a tym samym nie mająca możliwości uwzględnienia wszystkich potrzeb.
Jak na razie Maciej Kaczmarek podchodzi do tematu z dużym entuzjazmem. Jeżeli jednak wydaje mu się, że na podstawie 160 ankiet można przygotować projekt zmian komunikacji publicznej, to jest w błędzie. Świadczą o tym przedstawione przez niego propozycje.
Jak zapewne większość mieszkańców wie, prace nad zmianą rozkładu jazdy komunikacji publicznej w gminie Dopiewo prowadzone są co najmniej od 2012 r. Komentowałam to wielokrotnie na Blogu. Pojawiały się również liczne komentarze mieszkańców na forum Moje Dopiewo, obecnie niedostępne. Mimo, iż prace prowadzone były wyjątkowo nieudolnie przez poprzedniego sekretarza Tomasza Zwolińskiego, udało się doprowadzić do pewnych ustaleń.
Pytanie: czy są one znane sekretarzowi Maciejowi Kaczmarkowi? - bo póki co, sprawia wrażenie osoby próbującej wyważać otwarte drzwi. Ponowne przeprowadzanie ankiety jest bezzasadne m.in. z tego powodu, że większość pasażerów przestała wierzyć, iż postulowane zmiany kiedykolwiek zostaną wprowadzone w życie. Dlatego też wiele osób, łącznie ze mną, nie zamierza po raz kolejny dać się namówić do współpracy. Chyba dotychczasowe efekty są mizerne, jeżeli w przeciągu 3 miesięcy ankieta jest przeprowadzana po raz drugi.

W 2013 r. przeprowadzono ankietę komunikacyjną, która pozwoliła zebrać opinie od prawie 900 mieszkańców. Niektórzy twierdzili, że wyniki nie są miarodajne, jednak z pewnością były bardziej wiarygodne, niż obecnie. Na podstawie zebranych danych, na zlecenie Urzędu Gminy, w sierpniu 2013 r. przygotowane zostało przez Zbigniewa Rusaka ze Starostwa Powiatowego opracowanie p.n. „Ocena funkcjonowania i kierunki rozwoju transportu publicznego w świetle badań ankietowych mieszkańców gminy Dopiewo” - link. Jest to dość obszerne i rzetelne opracowanie, liczące 34 strony tabel i zestawień, na podstawie którego w dość prosty sposób można przygotować projekt zmian. Wydaje mi się, że przez niecałe 2 lata od publikacji w/w opracowania, preferencje pasażerów aż tak radykalnie się nie zmieniły, żeby trzeba zlecać kolejną koncepcję. Gmina w tamtym okresie liczyła już ponad 20 tys. mieszkańców, a więc potrzeby były zbliżone do obecnych. Wykorzystanie tego opracowania jest tym bardziej uzasadnione, że wymagało dużego nakładu pracy i zapewne sporo kosztowało. Jak na razie wydaje się, że Sekretarz Gminy próbuje wszystko robić od początku, nie korzystając z dotychczasowej wiedzy. Świadczą o tym propozycje zmian, przedstawione na Komisji Wspólnej - link.

Zgodzę się z tym, że brakuje połączenia autobusowego z pętlą na Junikowie. Jednak trzeba pamiętać, że gmina Dopiewo to nie tylko mieszkańcy Skórzewa, Palędzia i Dąbrówki. A takie wrażenie sprawiają zaproponowane przez Sekretarza zmiany.
Przypomina mi to reformę komunikacji przeprowadzoną w Rokietnicy, gdzie wójt Bartosz Derech uwzględnił wyłącznie potrzeby mieszkańców os. Kalinowego, uruchamiając dla nich zupełnie nową linię autobusową. Tymczasem duża część mieszkańców gminy Rokietnica, dotychczas dojeżdżająca bezpośrednio do Poznania, została zmuszona do przesiadek.
Podobne zmiany proponowane są w gminie Dopiewo. Mieszkańcy Dąbrówki i Palędzia będą mieli do wyboru dojazd na Ogrody (autobus), Junikowo (autobus i pociąg) oraz Górczyn (pociąg), natomiast mieszkańcy Skórzewa będą mogli bezpośrednio dojechać do Junikowa i Ogrodów. A co z drugą połową mieszkańców Gminy?
Teoretycznie mieszkańcy Dopiewa mają bezpośredni dojazd pociągiem na Junikowo. Jednak trzeba pamiętać, że ze stacji PKP do pętli tramwajowej jest ok. 1 km drogi. Tak więc, po raz kolejny muszę się zgodzić z radnym Tadeuszem Bartkowiakiem oraz (chyba po raz pierwszy) z radną Mariolą Nowak i przewodniczącym Leszkiem Nowaczykiem, którzy upomnieli się o uwzględnienie potrzeb wszystkich mieszkańców Gminy.

Wyznaczenie nowej linii 727 nie rozwiąże również problemów mieszkańców Zakrzewa i Dąbrowy, z których część zapewne również chciałaby dojeżdżać do pętli Junikowo.
Nie zgadzam się natomiast z opinią Agnieszki Wilczyńskiej, że mieszkańcy Skórzewa mogą korzystać z autobusu miejskiego nr 77. Mogą, ale nie wszyscy. Z tzw. os. Przyjaznego lub os. Cytrynowego w Skórzewie jest prawie 3 km do przystanku przy ul. Malwowej w Poznaniu.

Nie mam zamiaru po raz kolejny omawiać wszystkich alternatywnych rozwiązań w zakresie komunikacji publicznej. Dostępne są one m.in. na moim Blogu. Zaproponuję tylko jedno rozwiązanie. Wydaje mi się, że można rozdzielić kursy dotychczasowych linii 718 i 719 w ten sposób, żeby odbywały się na zmianę na Ogrody i Junikowo – np. linie 718 i 719 na Ogrody, a linie 718A i 719A na Junikowo. Wówczas ze zmian skorzysta większość, o ile nie wszyscy mieszkańcy Gminy. A myślę, że koszty takiej zmiany nie byłyby niemożliwe do zaakceptowania. Dojazd do Junikowa jest krótszy (ok. 3 km z ronda na ul. Malwowej), a więc tańszy niż na Ogrody (ok. 6,5 km z ronda na ul. Malwowej). Tak więc, skrócenie trasy części kursów zamortyzuje w pewnym stopniu wzrost kosztów, związanych z większą ich częstotliwością.

Sekretarza gminy Dopiewo Macieja Kaczmarka zapraszam do lektury, moich artykułów na temat komunikacji publicznej. Nie uważam się za eksperta w tej dziedzinie. Po prostu wcześniejsze moje komentarze uwzględniają wiele opinii i wniosków mieszkańców, które pojawiały się na przestrzeni ostatnich kilku lat. Niestety forum dyskusyjne Mojego Dopiewa w tym temacie jest niedostępne.
W załączeniu linki do postów z lat 2012-2014 – Komunikacja publiczna cz. I Gminne dolegliwości Dworzec przesiadkowy cz. I Dworzec przesiadkowy cz. II Dworzec przesiadkowy cz. III Komunikacja publiczna cz. II Komunikacyjny węzeł gordyjski Komunikacja publiczna cz. III. Powyższe posty ustawione są w kolejności chronologicznej, począwszy od najstarszego. Co ciekawe, mimo upływu lat, niewiele się zdezaktualizowały. Jak widać, wprowadzanie oczekiwanych przez mieszkańców zmian, idzie władzom Gminy wyjątkowo opornie. Chyba proces ten został rozłożony na pokolenia.
Na temat zmian w oświacie gminnej, zaproponowanych na Komisji Wspólnej, wypowiem się osobno.

Obserwatorka I (Pierwsza)

18 komentarzy:

  1. "Tradycyjnie przy okazji oberwało się „foxowi”, ale trochę na własne życzenie. Zbyt często posługuje się dygresjami, które nie dla wszystkich są czytelne."
    No cóż czasami dygresje przeznaczone są dla określonego adresata i nie wszyscy muszą rozumiec. W każdym razie zapewniam, że ja rozumiem. :)
    "Stowarzyszenie wystąpiło na drogę sądową, a sąd pierwszej instancji nakazał zwrot sali dzierżawcy, zgodnie z obowiązującą umową."
    Nie zmieniam jednak wcześnieszego zdania, że działania Wójta w tej sprawie oceniam pozytywnie. Nie jest znana treśc pism prawników reprezentujących gminę, jednak jakośc obsługi prawnej oceniam jako zbyt niską w stosunku do nakładów. Dziwi mnie to jednak bo jak stwierdza Sąd
    Najwyższy w wyroku III CZP 81/92:
    " Ze względu na darmowy charakter użyczenia i połączoną z tym silniejszą niż w innych wypadkach bezpośrednią więź między kontrahentami, opartą na wzajemnym zaufaniu - elemencie nieodzownym w tego rodzaju stosunkach - obowiązki i ograniczenia komodatariusza zostały określone bardzo szeroko (np. art. 712 § 2, art. 713, art. 714, czy art. 716 in principio KC). Wzmacniają one wyraźnie pozycję użyczającego, czego wyrazem jest także specjalny sposób ochrony jego interesów, polegający na możności odebrania rzeczy przed upływem terminu użyczenia, jeżeli rzecz stała się potrzebna użyczającemu z powodów nie przewidzianych w chwili zawarcia umowy (art. 716 in fine KC)."
    Ponadto można było podnosic nienależyte wywiązanie się przez biorącego
    w używanie z realizacji zadań publicznych o których mowa w umowie.
    Jeżeli były podnoszone argumenty zbliżone jakością do tych podnoszonych
    w uzasadnieniu oddalenia skargi na wójta, to wszystko da się przegrac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Numer sprawy sugeruje, że wyrok ma ponad 20 lat. Tak więc obecne podejście sadów może być zupełnie inne. Mam zresztą konkretny przykład - nie mogę podać bliższych szczegółów - mimo ustalonego zbliżonego orzecznictwa zdarzają się całkiem odmienne stanowiska.
      Co do Twoich dygresji, to myślę, że garstka osób je wszystkie rozumie. Przyznam, że czasami sama mam z tym problem. Ktoś, kto nie czyta mojego bloga, dygresji dotyczącej 50% raczej nie zrozumie.

      Usuń
  2. Co tam będę wiele tłumaczył, jedniodniowe octopusy nawet jak im wytłumaczyc jak krowie na rowie, skąd się bierze 50% i tak będą atakowac, bo na tym są skupione. Zawsze się znajdą przypadki, które nawet po lekturze Mickiewicza przez kilkadziesiąt lat nie mogą załapac, co to "dzięcielina pała". Fakt wyrok stary, ale może byc ciągle jary (pewności nie mam).
    Użyczenie jest nieodpłatne i dlatego użyczający jest chroniony-nie sądzę by
    to się zmieniło. Stawiam raczej na przestrzelenie argumentacji.
    Jeszcze raz odniosę się do uzasadnienia oddalenia skargi na wójta.
    Wójt, Rada i gminny prawnik wywiedli z usg i statutów, że organy gminy nie
    mogą rozpatrywac protestów wyborczych. Moim zdaniem nie są tak ciemni,żeby tak myślec, ale mają skłonności do manipulowania prawem. Raz im się udaje, innym razem nie.
    Przytoczę jeszcze raz fragment stanowiska NSA w sprawie II OSK 3029/12:
    "Przyjęcie jednak stanowiska, że rada pozbawiona byłaby możliwości unieważnienie wyborów sołtysa mogłoby doprowadzić do funkcjonowania organu jednostki pomocniczej wybranego niezgodnie z prawem np.: przy naruszeniu zasady tajności. Powyższa sytuacja byłaby nie do zaakceptowania tym bardziej, że zarówno powołanie jednostki pomocniczej gminy, jak i określenie zakresu jej działania należy do wyłącznej kompetencji rady gminy, która nadto sprawuje kontrolę działalności jednostek pomocniczych gminy."
    Zawalili pod względem prawnym w tej sprawie, mogli i w tamtej dotyczącej CRK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do manipulacji prawem, to raczej nie ma wątpliwości. Po pierwsze, decydenci nie mogą przyznać się błędu. Z tego co można było było zauważyć już w poprzedniej kadencji, obecny radca prawny bardzo często miał problemy z interpretacją przepisów. W czasie sesji zazwyczaj nie potrafił od razu odpowiedzieć na pytania - najczęściej szukał gotowych interpretacji w internecie.
      Po drugie, obecni włodarze w dalszym ciągu nie potrafią przyjąć do wiadomości, że ktoś ma czelność podważać ich decyzje oraz nieograniczone prawo do władzy. Przecież wygrali wybory w sposób nie podlegający dyskusji. Liczyli na spokojne konsumowanie owoców zwycięstwa, a tu takie nieprzyjemności. Świadomość, że ciągle ktoś patrzy im na ręce, może być bardzo deprymująca.

      Usuń
    2. W wolnej chwili zastanów się, jak wyglądałby dostęp do informacji publicznej, gdyby nie istniały Puls Gminy, Blog Społeczny Dopiewo, nie byłoby inicjatywy stowarzyszeniowej Krzysztofa Kołodziejczyka i kilku mniejszych inicjatyw? A jedynym źródłem informacji dla mieszkańców byłby Czas Dopiewa? Hulaj dusza, piekła nie ma!

      Usuń
  3. Ten występ klakierski był zorganizowany. Przede wszystkim miał red. Wilczyńskiej dac do zrozumienia, że właściwa jest linia Szansy dla gminy.
    Nie po to został włożony taki wysiłek w utajnienie prac różnych komisji, żeby
    takie sprawy wyciekały do opinii publicznej-to sygnał nielzja.
    Odstępowanie od linii szansy nie jest mile widziane i nie będzie tolerowane.
    Początkowo myślałem, że to znowu przewodniczący jednej z komisji dokazuje, ale uznałem, że słowo octopus jak dla niego jest zbyt trudne-chyba, że dostał zadanie wraz z ksywką. :)
    Nie radzi sobie nie tylko gminny radca prawny, ale i też kancelaria. Dopóty
    dopóki mieli do czynienia tylko ze sprawami administracyjnymi, które dochodziły tylko do szczebla WSA, było ok. Sąd kopiował stanowisko kancelarii i przyjmował jako swoje. Gdy NSA zaczął te bzdury uchylac to już
    mają pod górę, bo WSA psuje to statystykę. Bazowanie jedynie na znajomościach a nie na wiedzy ma tę wadę, że można trafic na kogoś o większych znajomościach.
    Ten wyrok III CZP 81/92 jest jednak jary.
    Można go znaleźc go na stronach prokuratur i w całkiem świeżych opiniach
    prawnych. Wpisz w wyszukiwarkę : Szablewska 4/dor/2014
    O szczególnej ochronie użyczającego jest mowa też w innych świeżych
    wyrokach. Właściciel ma prawo w każdej chwili zbyc nieruchomośc.
    Nabywca nie wstępuje już w umowę użyczenia, nawet jeśli ta była bezterminowa. Ktoś dał więc ciała :sąd I instancji, albo gminni gamonie.
    Widziałem wczoraj w telewizji fragment Telekuriera i tam było o tych motorówkach. Jakoś tak po dryfie Napierały wydaje mi się, że to idzie po linni
    partyjnej i ścigacze mają wsparcie PO. Łysy też się produkował i całkiem
    nieźle mu szło. Co ciekawe wypowiada się sołtys Niepruszewa a głosu sołtys Więckowic brak. Ja kiedyś stwierdziłem, że drogo będzie ją kosztowac kamera obskura i oto słowo ciałem się staje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komisjami Rady Gminy masz świętą rację. Od początku kadencji chodziło o to, aby wszystkie niewygodne i problematyczne sprawy uzgadniać na komisjach a sesje miały służyć wyłącznie do przyklepywania podjętych ustaleń. Liczono na to, że na posiedzenia komisji nikt postronny nie będzie przychodził, tym bardziej, że do czerwca nie publikowano nawet programów. Takim klasycznym przykładem może być sprawa zaopiniowania przez Komisję Rolnictwa rozszerzenia strefy ruchu sprzętu motorowodnego na jez. Niepruszewskim. Gdyby nie mój post, sprawa byłaby już dawno pozamiatana a przeciwnicy o zmianie uchwały Rady Powiatu dowiedzieliby się naocznie i nausznie z chwilą pojawienia się ślizgaczy i skuterów na plaży w Zborowie. Dlatego też oczekuję, że mieszkańcy Gminy zaczną się wreszcie interesować tym, co dzieje się na komisjach i sesjach. Ja nie mam w obowiązkach przekazywania sprawozdań z publicznych posiedzeń naszych włodarzy. A z mediów oficjalnych prawdy raczej się nie dowiemy. Tym bardziej, że takie akcje jak w/w przysparzają mi nie tylko zwolenników, ale i wrogów. Ostatnio dziennikarz z Mławy pisanie prawdy przypłacił życiem.

      Usuń
    2. Jako dowód, że sprawa motorówek na jez. Niepruszewskim była zaklepana, świadczy projekt uchwały na sesję Rady Powiatu 5 maja 2015 r.:
      uchwała - http://pzpoznan.peup.pl/pobierz.seam?zbior=1&plikId=401689&zalId=362248
      uzasadnienie - http://pzpoznan.peup.pl/pobierz.seam?zbior=1&plikId=401689&zalId=362247 .
      Co więcej, w uzasadnieniu wyraźnie zaznaczono, na czyj wniosek strefa ma zostać rozszerzona.

      Usuń
    3. Grunt, że były kosultacje społeczne.:)
      Filantrop skonsultował się ze Strażyńskim, ten z Napierałą i Napierała i Strażyński uzgodnili rozstrzygnięcie ze Starostą Grabkowskim. Za rządów Strażyńskiego nie takie wałki razem robili.
      Czułem od początku działanie po linii PO. Jedyną szansę dla drugiej strony upatrywałem w tym, że mogą się trochę bac przed
      jesiennymi wyborami. Oni jednak są nieusuwalni jeszcze przez wiele lat i to zlekceważyli.
      Czytając literalnie art.116 dają on prawo Radzie Powiatu do wprowadzania zakazów.
      Tak też wynika z karty informacyjnej:
      http://www.bip.powiat.poznan.pl/plik,1240,1745,zalaczniki-od-21-do-30.pdf
      Jednak z tego co pamiętam kiedyś Dopiewo sądziło się już z Radą Powiatu i NSA miał chyba inne zdanie.

      Usuń
    4. Zwróciłeś uwagę, że wizja lokalna oraz rozprawa administracyjna nie są obligatoryjne. Widocznie władza uznała, że wie lepiej, co jest dla społeczeństwa najkorzystniejsze i nie musi pytać go o zdanie.

      Usuń
    5. Nie ma mocy silników. Kiedyś jakiś głupol chwalił się tam wodowaniem amfibii. Wodnosamoloty chyba też mogą lądowac.
      Komendant SG będzie miał kupę roboty. Będzie w jednej ręce trzymał miarę i liczył czy odległośc od brzegu jest nie mniejsza od
      80 m ,a w drugiej będzie miał fotoradar i sprawdzał czy nie przekraczają 5 km/h.

      Usuń
    6. Sprawa wygląda nieco inaczej, ale jest to temat na osobny post.

      Usuń
  4. "Dlatego też oczekuję, że mieszkańcy Gminy zaczną się wreszcie interesować tym, co dzieje się na komisjach i sesjach."
    Jak mówią Francuzi marnee szansee . Nie po to komisje zwoływane są w takich godzinach w których większośc ludzi pracuje. Przywoływałem niedawno przykład z zaprzyjaźnionej gminy francuskiej. Tam sesje odbywają się w późnych godzinach wieczornych .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że gmina Dopiewo liczy ok. 22 tys. mieszkańców. Nikt mi nie wmówi, że nie znajdzie się ani jedna osoba, która ma czas przyjść na komisję 1-2 razy w miesiącu.

      Usuń
  5. Wyżej się chyba nie zrozumieliśmy. Miałem na myśli to, że z literalnego brzmienia art.116 POS można wysnuc delegację dla Rady Powiatu do wprowadzania zakazów i ograniczeń. Nie ma mowy o znoszeniu zakazów,a to de facto Rada zrobiła na dopiewskiej części jeziora. Co więcej z załącznika nr21 do którego link podałem wynika, że w Starostwie rozumieli to podobnie, dopóki Starosta nie postanowił zrobic przysługi Strażyńskiemu
    a ten Filantropowi. Załącznik mówi,że jest potrzebna inicjatywa gminy starostwa lub mieszkańców w sprawie wprowadzenia zakazu. Ja o takiej inicjatywie nie słyszałem. W moim rozumieniu byłoby prawidłowo, gdyby
    uchylono poprzednią uchwałę i przyjęto nową. Zrobienie tego przez uchwałę
    zmieniającą znosi istniejący całkowity zakaz na dopiewskiej części jeziora
    a to może byc w kolizji z art.116 POS. Jest jednak jeszcze jeden chłopak
    z PO w odwodzie-Florek.
    Filantrop mógłby moim zdaniem skutecznie podważyc poprzednią uchwałę
    w WSA i są na to mocne argumenty. Po co jednak wydawac kilka stówek
    na wpisowe jak jedną kamerą można obskoczyc kilka spraw.
    Nie będę jednak podsuwał pomysłów na to, bo nie dostałem kamery.
    Wystarczy, że obdarowani stają na uszach, żeby się odwdzięczyc:
    zabudowa na działce 2/46 w strefie chronionej, mpzp z zabudową do 70%,
    motorówki,wodnosamoloty i pływające wozy wojskowe o mocy 140 KM.
    Teraz chyba można nawet zwodowac na Niepruszewskim własną armię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Starostwo ma prawo do wprowadzania zakazów, to musi mieć również prawo do ich znoszenia. Inaczej byłoby to nielogiczne. Organ nadrzędny może co najwyżej uchwałę unieważnić ale nie może jej zmieniać. Z tego co, udało mi się ustalić, Rada Powiatu od 1999 r. (tj. podjęcia pierwszej uchwały), kilkakrotnie wprowadzała i znosiła zakazy na jeziorach. A najnowsza uchwała, zmieniająca uchwałę z 2007 r. wcale nie znosi zakazu używania motorówek po dopiewskiej stronie jeziora. W mocy pozostaje zapis par. 4 ust. 2 pkt 3 - "Jezioro Niepruszewskie, gm. Buk Dopiewo w godzinach od 14.00 do 20.00 w poniedziałek, czwartek, sobotę i niedzielę, w granicach administracyjnych gminy Buk, czyli po zachodniej stronie jeziora." Dopuszcza on ruch motorówek wyłącznie na terenie gminy Buk.
      Zmiana jest kosmetyczna i dotyczy tylko zasad poruszania się w sąsiedztwie przystani i kąpielisk.
      Myślę, że Filantropowi nie o to chodziło.

      Usuń
  6. No faktycznie, zafiksowałem się na tym wcześniejszym projekcie.

    OdpowiedzUsuń